Jest po 3 w nocy. Najwidoczniej nie mogę spać. Nie jest mi znana bliżej przyczyna zaistniałej sytuacji. Jednakże moje myśli krążą wokół pewnego chirurga, który właśnie ma dyżur. Myślę ostatnio o różnych sprawach. Różnych. O tym, że Królowa Śniegu ma pokaźne doświadczenie w takim życiu. Dlatego ciekawi mnie czy ona nigdy się nie zastanawiała. Bo ja się zastanawiam. Najwięcej kiedy jestem sama i nie musze się uczyć. Dość często w gruncie rzeczy ostatnimi czasy. Oprócz tego, że targają mną emocje, które czasem mnie przerastają. Zaczyna się od drobnego lęku a kończy na panice, lekka irytacja potrafi w przeciągu kilku sekund stać się furią, nieistotny impuls nagle jest eksplozją pozytywnej energii. Nie wiem jak on to zrobił. Chciałabym wiedzieć. To możliwe, żeby on był aż tak bezbłędny? Czy ja jestem aż tak prosta w obsłudze? Czasami chowam głowę w jego poduszkę bo gdy czuje ten zapach coś wewnątrz mnie się jakby topi. Myślałam o tym długo. Nie ma się co oszukiwać. Nie posiadamy wiele wspólnych cech. Nie potrafię zdefiniować na czym to polega. Stąd właśnie chyba biorą się moje obawy. Tłumacze sobie to po swojemu. Byłam bardzo podobna do D. i męczyłam się z nim. Pod koniec męczyłam się z nim tak bardzo, że aż fikcyjny serial o tym napisałam. Diagnozuje to jako nadmiar podobieństw. Byliśmy zbyt podobni. Aneta się ze mną zgadza. Marysia też. Do tego stopnia, że nazwały nas seks masturbacją. Ekstra. Może po prostu mi odbiło. Może jest na to jakieś lekarstwo? Ale jak mam walczyć z czymś czego nie potrafię zdefiniować? Musiał być jakiś moment w jakim straciłam czujność. Nie wiem kiedy to było. Myślę, że wtedy na naszym tarasie miałam jeszcze całkowitą kontrole. To miała być tylko rozrywka. Nie miałeś dostać aż tyle. I dlatego uważam, że winna jest R. Ona. Nie ja. Nie ty. Ona. R. To przez nią zeszłam z obranej ścieżki. Yezu tylko nie zaczynajcie znowu. Bo nie ważne o co ją prosiłam. Wsadzanie języka do gardła faceta, którego się poznało minutę wcześniej nie jest oczywiste. Nie jest. Nie będzie. Oto zdarzenie jakie zapoczątkowało moją kompromitacje. Każdy głupi pomysł i wydarzenie jakie powołałam wówczas do życia jest konsekwencją traumy po tym jak zobaczyłam jak sobie wzajemnie wylizują gardła. Z desperacji wywołanej wspomnianym faktem kilkanaście dni później sama wzięłam się za lizanie gardła R. Fuj. Nigdy więcej. Nie wiem co ja chciałam sobie czy wam wtedy udowodnić. Powody. Skupmy się na powodach.
Dlaczego?
Ponieważ...
- na ogół nosi koszule i marynarkę
- kręci mnie wschodni akcent, lubię jak przeciąga wyrazy
- zanim zaczyna całować odgarnia mi włosy z twarzy albo po prostu dotyka ich (można by pomyśleć, że ciągle chodzę rozczochrana!)
- bawi się i wkłada ręce w moje włosy jeśli śpię albo leże
- gdy wstaje przede mną i wychodzi zostawia mi kawę na pogrzewaczu jeśli idę na zajęcia albo zieloną herbatę jeśli mam wolne
- często gdy oglądamy coś związanego z medycyną tłumaczy mi co o tym myśli i dlaczego
- staje się zabawniejszy gdy jest zmęczony (jest też całkiem zabawny gdy jest pijany)
- czasem na mnie patrzy jak coś robie (rysuje, maluje, szyje) i się uśmiecha (musze mieć wtedy dziwną minę chyba!)
- rozmawia ze mną, pyta o zdanie, nie kupi niczego jeśli tego nie zatwierdzę (!)
- jest najbardziej opanowanych człowiekiem we wszechświecie i kosmosie, nie jest w ogóle chyba możliwe żeby go zdenerwować (tak, tak, wiele razy próbowałam!)
- być może nieświadomie ale daje mi poczucie, że jestem bezpieczna i nikt mnie nie skrzywdzi
- żyje w przekonaniu, że jestem idealna
- zmusza mnie do oglądania bardzo pozytywnych filmów (wimbledon, 500 dni miłości, spacer po linie)
- nie chciał mnie w pakiecie z R. i K. (dobra, nie twierdze, że to rozumiem ale zasadniczo chyba tym zwrócił jeszcze bardziej moją uwagę)
- i chyba najważniejsze: jest mądry i ma dobre serce.
Jasna cholera, mam przerąbane na wieki.