
czwartek, 21 czerwca 2012
RYSOWANIE
Dostałam wczoraj wymarzoną pracę ale nie miałam się z kim tym cieszyć. Wiem, że nikt mnie nie rozumie i już nawet nie mam odwagi marzyć aby ktoś był po mojej stronie. Wczoraj wieczorem rozmawiałam z Gabi. Przynajmniej ona jedna mnie nie krytykowała (powiedziała, że mnie walnie ale nie odbieram tego jako krytyki!). Trochę porysowałam sobie. Projekty mi się średnio podobają ale będę rozwijać tą technikę i w weekend was zatka jak zobaczycie co stworzyłam. A teraz najważniejsze. Kto pójdzie ze mną na Śnieżkę z Charlize Theron? Ok. Wiem. Sama pójdę.

niedziela, 17 czerwca 2012
SZAFA
Czy jest coś przyjemniejszego od seksu niż zakupy? (pytanie retoryczne.) Kupiłam sporo ale to najciekawsze elementy.

beżowa koszula Denim&Supply Ralph Lauren
sukienka Pepe Jeans
okulary Ray Ban Wayfarer
tabletki Cellasene (120 szt)
beżowa spódnica maxi Zara
Vogue (2x brytyjskie, 2x rosyjskie, 2x włoskie)
Poza tym jestem dziś bardzo senna. Chyba ciśnienie musi być mega niskie. E jest w szpitalu więc korzystam z jego nieobecności i tworze jak najwięcej. Akwarele są na topie aktualnie.

beżowa koszula Denim&Supply Ralph Lauren
sukienka Pepe Jeans
okulary Ray Ban Wayfarer
tabletki Cellasene (120 szt)
beżowa spódnica maxi Zara
Vogue (2x brytyjskie, 2x rosyjskie, 2x włoskie)
Poza tym jestem dziś bardzo senna. Chyba ciśnienie musi być mega niskie. E jest w szpitalu więc korzystam z jego nieobecności i tworze jak najwięcej. Akwarele są na topie aktualnie.
sobota, 16 czerwca 2012
NIESPODZIANKA
Pada deszcz. Bardzo pada deszcz za oknem. Teraz przynajmniej wiem na pewno wraz z chwilą gdy Rosja najpierw zremisowała Polską a później wraz z Polską wyleciała z grupy, że nie ma łatwych pieniędzy. Jedynie są pieniądze Królowej Śniegu. Mam dużo pracy przy nowym projekcie w nowej pracy, w dodatku nie potrafię najwyraźniej dogadać się z Klaudią, która jest wiecznie niezadowolona bez powodu ale przestałam w ogóle z nią rozmawiać i zdecydowanie mniej się denerwuje. Punkt dla mnie. Jeśli by wierzyć Laurze to ściągnęłam na siebie ten cały stan przedbiałaczkowy właśnie dlatego, że za mocno się przejmowałam. Może świruje ale zaczynam w to wierzyć. Jesteśmy sami odpowiedzialni za to co nas spotyka. Czyli jeśli umieramy na raka to jest to nasza wina bo to na siebie ściągnęliśmy negatywnymi myślami. To dość kontrowersyjna część tego całego New Age. Widziałam półtoraroczne dziecko umierające na raka mózgu. I co ma do powiedzenia New Age? Niewiadomo. Opierając się na tym co czuje to czuje głównie, że jestem lepsza gdy wierzę w oczywistość iż lepsza jestem i że nie zasłużyłam na to, żeby ktoś mnie podpinał do kabla raz w tygodniu (nieważne jak bardzo seksowny jest E w kitlu!). Staram się nie złościć ale to moja najsłabsza strona. Zawsze byłam dość neurotyczna. Nie bardzo potrafię panować nad własnymi emocjami gdy przychodzi co do czego. Wole grać uśmiechniętą laleczkę albo skamieniałą sukę. W dodatku moja psycha dziwnie działa. Nie wiem czym to jest wywołane ale gdy ktoś zaczyna poznawać coś poza laleczką a suką zaczynam go nienawidzić. Nie mogę zrozumieć dlaczego. Może podświadomie boje się że stracę kontrolę i moja neurotyczność wówczas zaprowadzi mnie nad głęboką rzekę wraz z nogami w betonie. Nie mam żadnej wielkiej traumy aby móc zwalić winę. Mam ciotki, brata ciotecznego i siostrę cioteczną. Jako dziecko wierzyłam, że to moja rodzina i że mnie kocha ale oni robili kilka pustych teatralnych gestów aby następnie mnie ignorować. Pamiętam taką sytuację gdy miałam około 10 lat. Kasandra przyjechała do nas wraz z Michałem. Wyszłam na dworzec razem z Królową Śniegu i Laurą. Strasznie się cieszyłam. Dosłownie skakałam z radości. Pamiętam wyraz twarzy Kasandry gdy mnie zobaczyła. Był nijaki. Więcej emocji można znaleźć w ludziach, który kupują krzesła w Ikea. Nie uśmiechnęła się. Nie udawała, że mnie nie widzi. Widziała mnie. I patrzyła na mnie jak na to pierdolone krzesło z Ikea. Chyba wtedy zaczęłam coś rozumieć. Potrzebowałam jednak jeszcze 15 lat aby się z tym pogodzić. Oni mają mnie gdzieś. Denerwuje ich moja pewność siebie. Denerwuje ich, że jestem szczęśliwa. Kiedy byłam w drugiej a może trzeciej klasie podstawówki pisząc coś zrobiłam dwa błędy ortograficzne w jednym słowie. Zebrali się w czwórkę i się tym nasycali choć prawdopodobnie wiedzieli, że to słyszę w pokoju obok a ciotka Wanda później chyba z trzy raz pytała mnie jakie mam oceny w szkole. I jestem pewna, że tak jest do dzisiaj. Oni się karmią moimi porażkami chociaż bardziej by się najedli gdyby zajęli się sobą. To widać najwyraźniej w szczegółach. Wcale nie chodzi o czas czy zaangażowanie. Zwłaszcza, że najchętniej angażują się ci co nie mają nic więcej do roboty poza użalaniem się nad sobą. Oni myślą, że ja tego nie widzę ale ja widzę i wiem wszystko i dlatego są albumy na fb, które są widoczne dla 15 osób z 550 ponieważ E ma w lubię to LPO nie aktualizowane od dwóch lat chociaż jestem pewna, że nie ma pojęcia kim jest Lindsay Price ale dla zasady nie znajdę tam Kasandry. Oto szczegóły. Myślicie, że wasze puste gesty mnie oszukają ale ja wami manipuluje a wy nawet o tym nie wiecie. Dziwicie się dlaczego E i ja nie mamy narcystycznie wytapetowanej tablicy (czy może osi czasu xD) samymi sobą a ja się dziwie, że jesteście aż tak nie ogarnięci żeby się nie domyślić. Lubię was tak naprawdę. Serio. Jesteście fajni. Nie aż tak jak E czy ja sama w sobie ale fajni. Zanim jednak zrobicie sobie ze mnie plan b powinniście wreszcie zrozumieć, że u mnie jesteście 10 liter dalej. Ale lubię was. Nie wiem tylko dlaczego bo na to nie zasługujecie.
Na koniec kawałek mojego komixu.
Nathaniel Eric Hadley oraz Jeanne Samantha Callaghan.
Na koniec kawałek mojego komixu.
Nathaniel Eric Hadley oraz Jeanne Samantha Callaghan.

środa, 16 maja 2012
czwartek, 19 kwietnia 2012
PROSTE ZADANIE DO WYKONANIA
Nie jestem typem osoby, która chętnie staje oko w oko z rzeczywistością zwłaszcza gdy ta nie napawa zachwytem. Ja inaczej rozwiązuje swoje problemy. Stawiam ich diagnozę na podstawie tego co jest dla mnie dobre. Może filozofuje. Albo na pewno. Nie zgadzam się, z E ale nie miałam w sobie na tyle odwagi aby o tym powiedzieć głośno. Daj mi trochę czasu a ja naprawię się sama. Intuicja nie pozwala mi tam iść ale rozum każe mi słuchać E. Nie boje się. Poradzę sobie. Potraktuje to jak żart. Nie wiem co zrobię ale wyciągnę się z tego jakoś. Nie mam ochoty. Nie chce. Boje się. Musze o tym zapomnieć i zrobić to co trzeba. 80% tego to moja psycha, która sobie sama wkręca kłamstwa. Nie chodzi nawet o fakt, że od wczoraj boli mnie ta nerka. Chodzi bardziej o fakt, że robi mi się słabo, kiedy o tym myślę. Musze na chwile zapomnieć o strefie życzeń robić to co robić muszę bo inaczej utknę w tej strefie buntu i życzeń i nigdy nie będzie tak jak być powinno. To tylko nerka. Można żyć z jedną ostatecznie. Idę się umyć szybko, gaszę światło, kładę się, włączam Trawke na dvd (sezon 4), trzęsę się przez chwile, wycieram nos w chusteczkę higieniczna, mija kilkanaście minut i zasypiam. Rano się budzę i robię to co mogę. I wszystko jest okey. Jak zawsze.
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
czwartek, 12 kwietnia 2012
A ZATEM...
Spotkanie w łazience i wspólne mycie zębów może skończyć się seksem. Naprawdę. Mnie dziś rano to spotkało. Uważajcie kogo spotykacie we własnym domu rano w łazience. I bawcie się dobrze. Jak ja. Nie wiem czy byłoby tak samo gdybym rano zeszła do kuchni. Jutro będę czuła straszną presje z tego powodu. Okazuje się, że to ważna decyzja.
Następne dni są bardzo optymistyczne. Lubię V, ona ciągle się śmieje czasem tylko i nie rozumiem co mówi ale też się śmieje bo to śmieszne jak ktoś się ciągle tak śmieje. Poza tym pozbywam się negatywnych emocji, musze wywalić trochę rzeczy na śmietnik. Oto lista. Moje ciotki. Wszystkie. Są okropne bardzo. Zakupoholizm. Bez zbędnego komentarza nawet. Poprosiłam dziewczyny, żeby mnie wspierały tzn. nakrzyczały/zbiły jeśli znowu będę chciała zacząć. I to jedyne moje problemy jakich się doszukałam względem Hay.
A teraz o mojej pewności siebie. Jestem od kilku dni pewna, że jakimś bliżej jeszcze nieokreślonym cudem zmienię pracę na dużo lepszą. Ta pewność rośnie. Lubię moje obecne życie. Nie mam mu nic do zarzucenia. Jestem pewna jednak, że lada chwila coś zmieni się na lepsze. Dużo lepsze.
Ostatni raz pokazuje co ostatnio nakupowałam. Długo bowiem nie będzie postów tego typu. Ewentualnie po 1-2 rzeczy ale najwcześniej w czerwcu. Jestem silna przecież!

Następne dni są bardzo optymistyczne. Lubię V, ona ciągle się śmieje czasem tylko i nie rozumiem co mówi ale też się śmieje bo to śmieszne jak ktoś się ciągle tak śmieje. Poza tym pozbywam się negatywnych emocji, musze wywalić trochę rzeczy na śmietnik. Oto lista. Moje ciotki. Wszystkie. Są okropne bardzo. Zakupoholizm. Bez zbędnego komentarza nawet. Poprosiłam dziewczyny, żeby mnie wspierały tzn. nakrzyczały/zbiły jeśli znowu będę chciała zacząć. I to jedyne moje problemy jakich się doszukałam względem Hay.
A teraz o mojej pewności siebie. Jestem od kilku dni pewna, że jakimś bliżej jeszcze nieokreślonym cudem zmienię pracę na dużo lepszą. Ta pewność rośnie. Lubię moje obecne życie. Nie mam mu nic do zarzucenia. Jestem pewna jednak, że lada chwila coś zmieni się na lepsze. Dużo lepsze.
Ostatni raz pokazuje co ostatnio nakupowałam. Długo bowiem nie będzie postów tego typu. Ewentualnie po 1-2 rzeczy ale najwcześniej w czerwcu. Jestem silna przecież!


Subskrybuj:
Posty (Atom)